Fotograf to zawód o którym myślałem, że niejednokrotnie potrafi zaskoczyć i się nie myliłem. Poszerzam swoje horyzonty w przenośni i dosłownie, bo tym razem na sesję ślubną pojechaliśmy aż do Irlandii! Ta przygoda jest wyjątkowo ciekawa, ponieważ miejsce nie zostało wybrane przypadkowo. Są to bowiem rodzinne strony Briana – Pana Młodego. Z kolei Panna Młoda – Klaudyna, jest Polką, dlatego właśnie mnie Nowożeńcy poprosili o zrobienie zdjęć. Skoro takie było życzenie Pary Młodej, nie pozostało mi nic innego jak spakować wszystko co niezbędne i wyruszyć na lotnisko.
Wybraliśmy się na sesję zdjęciową nad morze
Wybraliśmy się na sesję zdjęciową nad morze, ale tamtejsze wybrzeże znacząco różni się od bałtyckich plaż. Wyspy Brytyjskie słyną przede wszystkim z klifów i skalistych urwisk, których nie mogło zabraknąć na naszych zdjęciach. Odwiedziliśmy ponadto najstarszą działająca w Irlandii latarnię morską Hook Head, która znajduje się na przylądku o tej samej nazwie. Wszystko zaczęło się już w V wieku, gdy pewien mnich znalazł na brzegu ciała rozbitków i postanowił wybudować latarnię, żeby łodzie widziały brzeg z daleka. Przynajmniej tak głosi legenda. 🙂 Mnisi dbali o nią, a dzięki ich pracy działała jeszcze przez 600 lat. Późnej przeszła pod opiekę Normanów, którzy w XII wieku przebudowali latarnię i w tym kształcie stoi do dziś. Jako ciekawostkę dodam, że do jej budowy wykorzystano skałę wapienną i uwaga… krew wołów. To akurat nie jest jedynie legenda, ponieważ w niektórych miejscach wciąż można zauważyć przebijającą krew przez farbę.
Plener ślubny w Irlandii
Spod latarni Hook Head przemieściliśmy się jeszcze do irlandzkiego pubu i przespacerowaliśmy się po pobliskich lasach. Napotkaliśmy wiele urokliwych miejsc, więc mój aparat nie miał ani chwili wytchnienia. Choć muszę przyznać, że nie było to łatwe, wybrałem kilka zdjęć z tego pleneru ślubnego, które możecie znaleźć poniżej.